środa, 31 grudnia 2014

Grzbiet, brzeg, woda, powietrze

Cześć!
Kolejnym zadaniem które było mi zaszczyt wykonać, było wygięcie wspaniałego, niezagiętego grzbietu!
Łzy się polały... Polały...





Zadanie które polegało na pomalowaniu brzegu książki wykonałam miętowym mazakiem, ale na zdjęciu wygląda bardziej na błękitny.


W opisie jest "woda"? 
Dlatego też kolejne zadanie ściśle związane było z wodą!



W zadaniu asystował mi mój brat :)





Kolejne zadanie powinno wydawać się łatwe, ale jak zwykle coś mi nie wyszło i samolocik wyszedł... Nie tak jak powinien :D


Znowu z pomocą przyszedł mi brat :D



Nie latał...


Na końcu przykleiłam z powrotem kartkę taśmą klejącą :)


To na razie na tyle :)


Trzymajcie się cieplutko!
Chika.



wtorek, 30 grudnia 2014

Chika się wita

Cześć!
Nazywam się Justyna, ale w internecie "czaję się" pod nickiem Chika :)

Podobnie jak Laleczka ostatnio zakupiłam sobie książkę pod tytułem "Zniszcz ten dziennik" autorstwa Keri Smith kosztowało mnie to, aż 29,99.

W przeciwieństwie do Miss pokażę Wam jak wyglądała książka przed moją destrukcją :)




Tylko te zdjęcia pozostały mi po wspaniałych, niezagiętych, niezabrudzonych kartkach. 
Pierwsze zadanie za które się zabrałam było łatwe... Podpisanie się.
Do napisania mojego imienia białym kolorem użyłam białego lakieru do paznokci.  


Z numeracją stron też poszło dość szybko.

Gdyby tego było mało postanowiłam "upiększyć" ową stronę i... jedyne co zrobiłam to zepsułam ją brudząc się przy okazji farbkami!
Strona wygląda paskudnie. Nie tak to sobie wyobrażałam
.


Po tym jak książka się suszyła kilka godzin z farbek postanowiłam zamknąć dziennik co okazało się nie najlepszym pomysłem. Kartka z "dodaj własną numerację stron" skleiła się z "materiały". Próbowałam ratować białą kartkę wodą z sodą (wcześniej odbiły się tam pastele), ale nic nie pomogło. Musiałam jednak to jakoś... Zatuszować. Próbowałam rozetrzeć tam pastele, ale kolejny raz zepsułam moją wizję... Nie wygląda to za ładnie, chyba przez ten brązowy kolor :/


W następnym poście pokażę Wam zadanie z wygięciem grzbietu, ponieważ pracuję jeszcze nad zapełnieniem rysunku.

Trzymajcie się cieplutko!
Chika.






poniedziałek, 29 grudnia 2014

Laleczka się kłania

Dzień dobry wieczór, z tej strony Laleczka, czy też Miss, jak kto woli. ;)

Na imię mi Aleksandra, lat 14, mam psa (fragmenty widać na zdjęciach).

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Ostatnimi czasy w swe łapki dorwałam światowy bestseller autorstwa Keri Smith, czyli...

ZNISZCZ TEN DZIENNIK

Początkowo podchodziłam do niego sceptycznie, ale wraz z kartkowaniem kolejnych stron na klasowej Wigilii... Musiałam go mieć.

Pierwszych zdjęć dziennika nie będę wstawiała, bo po co. Dziennik jak dziennik, każdy na początku miał ten sam.

I, jak zobaczycie poniżej, do każdego zdjęcia dołączona jest karteczka, z napisem "Miss Zniszcz ten dziennik", ale taki water mark nie jest zły, prawda? ;)

Po otworzeniu książki pierwsze zadanie polegało na podpisaniu się. Łatwe zadanie i dość monotonne? O nie, nie. Nie z dziennikiem. ;) Napisz swoje imię białym kolorem, nieczytelnie, małymi literami, od tyłu, niewyraźnie (celowo rozmazany ołówek), oraz wielkimi literami. Adres i numer telefonu nie jest potrzebny, prawda? :) Wyszło to tak:



Numeracja stron już nie była taka prosta, szczególnie na czarnych kartkach, ale i z tym można sobie poradzić. ♥


Trzecie zadanie, jakie wykonałam, to wygięcie grzbietu.


 A w środku prezentuje się tak:


Czwarte zadanie, czyli wykonanie lejka i wypicie z niego wody przekonało mnie, że woda szybko nabiera smaku kartki. ;) Po wklejeniu z powrotem i narysowaniu czegoś wygląda to tak:


Niestety nie dało uniknąć się tu taśmy, kartka się skurczyła.

Ej, ale dlaczego smok?
Bo tak. :D A tak poważnie, ryba - woda. Ryba w Polsce jest odpowiednikiem zodiakalnego, chińskiego smoka. Dlatego. :)

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Kolejnym zadaniem, jakie dane mi było wykonać, było żucie kartki. Była smaczna i smakowała trochę jak opłatek, natomiast wolałam nie połykać. Krzywe, ale mi się podoba. <3


Jako ogromna miłośniczka zwierząt, cóż innego mogłam narysować na brzegu jak nie...


Ich ślady. Tu z pomocą przyszedł mi wujek Google.


Kolejna strona polegała na wydarciu kartki i zgnieceniu jej. Ja postanowiłam ją jednak wkleić z powrotem, za pomocą taśmy. Tu jeszcze nie ma rysunku, ale pomysł jest w trakcie wykonania. :3


Wzniosłam się wysooooko, całe dwa i pół metra. I z wielkim impetem cisnęłam książkę ze schodów. Efekt następujący:


Ilustracja jakże wymowna, dopiero po skończeniu zauważyłam, że sporo ludzi wpadło na pomysł, by narysować chatkę z Odlotu, ale mi to nie przeszkadza. ;) Balonów będzie więcej, dużo więcej.


Na dzisiaj wystarczy, w zanadrzu mam jeszcze parę przygotowanych do publikacji zdjęć, myślę, że dodam je w piątek i to będą dni, w które zawitam tu z nowymi zdjęciami. :)

Z cieplutkimi pozdrowieniami spod ciepłego pledu,
Laleczka. :3